Zadziwiające powikłanie nordic walking

Zadziwiające powikłanie nordic walking
OPIS PRZYPADKU

Choroba Mondora przytrafiła się 59-latkowi, który wraz z żoną zdecydował się na intensywne marsze z kijkami, czyli przez godzinę 4 razy w tygodniu.

Uprawiając nordic walking można by spodziewać się kontuzji układu ruchu, a nie powikłań naczyniowych.

Dr Anette Hemsing z Bergen w Norwegii opisała przypadek swojego pacjenta, który zgłosił się z powodu sznurowatego zgrubienia, które pojawiło się na powierzchni jego klatki piersiowej.

​​Było bardzo wyraźne od 4 dni, ale wcześniej przez kilka tygodni pacjent odczuwał już w tej okolicy pewien dyskomfort.

Badania krwi, takie jak liczba leukocytów, płytek krwi, hemoglobina, CRP czy OB były prawidłowe.

Tomografia też wypadła prawidłowo. Nie wykazano w niej innych patologii, które mogłyby wiązać się ze zmianami w naczyniach żylnych, w tym chorób samych naczyń krwionośnych, chorób zapalnych, czy nowotworowych.

Co ciekawe nie wykonano USG uznając, że nie ma ono w tym przypadku znaczenia. Tymczasem wydawałoby się, że zmiana, która wskazywała na zapalenie żył powierzchownych klatki piersiowej, powinna być poddana ocenie w tym badaniu już na wstępie.

Z dokładnie zebranego wywiadu wynikało, że podjęte przez parę, która była już w średnim wieku, ćwiczenia nie były poprzedzone jakimkolwiek rozruchem czy wcześniejszą aktywnością fizyczną.

Ta wskazówka, razem w wynikami wykonanych badań dodatkowych, które nie wskazywały na jakiekolwiek inne ogólnoustrojowe zaburzenia, była podstawą klinicznego rozpoznania „zapalenie żył powierzchownych klatki piersiowej”. Nie był to bowiem pierwszy tego typu przypadek.

Tak też było w tym przypadku. Kije trafiły do kąta, a pacjent dostał leki przeciwzapalne, czyli z grupy, do której należy na przykład ibuprofen, i problem ustąpił w czasie następnych 4 miesięcy.

Fotografia: Wolfgang Bantz / Pixabay